piątek, 24 stycznia 2014

                                                                 Rozdział  2


  
                                                                 Osoba,  
                                    która nie ma serca to zazwyczaj ta sama osoba,
                                                która kiedyś miała go za dużo…
Owszem kiedy na kark weszła  mi 15, przybyło 3 kilo i długość włosów znacznie się wydłużyła. Wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Nawet moje ulubione płatki śniadaniowe nie smakowały mi tak jak wcześniej. Wkroczyłam na drogę kota. Kota który chodzi tylko swoimi ścieżkami.
Wszyscy się mnie bali. Kiedy szłam korytarzem schodzili  mi z drogi. Na początku sprawiało mi to przyjemność ale później zaczęłam się przerażać własnej siebie. I właśnie w tedy pojawił się on.
-Nadszedł czas, by uporządkować swoje życie wyrzucić niepotrzebnych ludzi i iść do przodu…- szepną prosto w moje usta prowokując pocałunek.
Na początku nie wiedziałam co te słowa niosą ze sobą ale dzisiaj z dnia na dzień zaczynam rozumieć ich znaczenie. Teraz kiedy stoję na środku toru wyścigowego trzymając w prawej ręce dużą kwadratową chustę. Rozumiem już wszystko. On jest wszędzie patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami on nigdy nie wyjdzie z pamięci, słów nigdy nie skreślę nie zamaże. Może nie chce lub po prostu za dużo dla mnie znaczą. Choć jest jeszcze jedna opcja nie rozumiem ich do końca. To jest jak na języku polskim wszystko trwa 45 minut. Zapisujesz wszystko co powie nauczycielka lub co ukarze się na tablicy. Wychodzenie z klasy i wkraczanie  do następnej nie jest takie proste. Wchodzisz z małą wiedzą wychodzisz z trochę większą. Człowiek jest człowiekiem każdy ma prawo na błędy. Lecz nie wyrzucasz zeszytu do kosza tylko zostawiasz go na idealnie wyczyszczonej półce. Głęboko w półce ale jest. Dlaczego jest? Bo masz świadomość że jak czegoś nie wiesz możesz wyjąć spokojnie przeczytać i z powrotem odłożyć na swoje miejsce. Z nim nie było tak samo nie mogłam wyjąć spojrzeć i odłożyć. Jest jedną z najlepszych i najgorszych osób w moi życiu. Jest plusem i minusem. Pojawiał się tam gdzie go nie chciałam w chwilach kiedy chce przeżyć coś nowego poczuć świeże powietrze. Wyjść z cienia pokazać siebie ale nie on zawsze jest tam gdzie ja. Za każdym razem kiedy go widzę jego oczy wyrażają inne uczucie słowa kiedy wypowiedział zaczynają nabierać sensu. Jedno spojrzenie i wszystko się układa. Jak puzzle z milionem kawałeczków.
Jak teraz. Stoi z piwem w ręku okrążony napalonymi laskami szyderczy wzrok jest wpatrzony we mnie. Chłód jego niebieskich oczu robi we mnie dziurę na wylot. Choć wiedziałam że go podniecam ani razu nie spojrzał się na moje wyeksponowane cycki ani dokładnie podkreśloną pupę. Kiedyś go za to ceniłam ale teraz jest mi to obojętne . Już nie jesteśmy razem. Jego decyzja. Brązowe  włosy są w idealnym nieładzie. Sztuczny  uśmiech jest obrzydliwy. Usłyszałam warkot silników na co automatycznie odwróciłam wzrok w stronę 6 zawodników gotowych do startu. Złączyłam nogi podniosłam do góry prawą rękę w której trzymałam chustę. Z impetem machnęłam materiałem odwracając się tyłem i wypinając tyłek. Wyprostowałam się i zeszłam z toru. Kierowałam się w stronę namiotu o którym wcześniej mówiła Jo. W między czasie wsadziłam chustę za pasek spódniczki. Wchodząc do ciemnego namiotu w którym nie znajdowało się nic oprócz dużej ilości monocyklów jednej kanapy i siedzącej na niej brunetce. Usiadłam obok niej upewniając się że jesteśmy same.
-Byłaś boska żebyś widziała wzrok Mike!- Przytuliła mnie
-Wszystko dzięki Tobie, dziękuje za szanse – Tak naprawdę zastąpiłam Jo na środku drogi. To ona zawsze to robiła. Machała tym na wszystkie strony. Rozbawiał mnie fakt że taka nie winna, nie wiadomo do czego podoba i tyle napalonych facetów. Szacun dla niej. Ale z drugiej Strony ja to brzmi „zastąpiłam Jo na środku drogi”.
-Oj daj spokój wiedziała że chcesz to zrobić – Zaczęła pocierać dłoń o dłoń – Jesteś do tego stworzona – Zaśmiała się
-Do tego to znaczy do czego ?- spytałam cicho
-Nie udawaj, nie znamy się od wczoraj – Fakt zawsze razem spędzałyśmy wolny czas mimo dzielących nas kilometrów
-No może trochę dłużej – Wytknęłam język
-Przyznaj że chciałaś zemścić się na brunecie – Rozsiadła się zakładając nogę na nogę.Zawsze wiedziałam że niebieskooki nienawidzi kiedy inni faceci rozbierają mnie wzrokiem. Ale czy machnięcie flagą było zemsta z mojej strony. Nie sądzę. Fakt że tylu osób napalonych na mnie jeszcze nigdy nie widziałam. Imponujące. No ale sama na to pracowałam brzuszki pompki. Wiele innych rzeczy.
-Nie prawda Jo, mszczą się tylko słabi – uśmiechnęłam się i wstałam ze skórzanego siedzenia
-Choć zobaczymy kto wygrał – dziewczyna wstała i przeczesała sobie włosy układają je do tyłu. Maszerowałyśmy przez tłumy napalonych lasek i kolesi. Z tego co zauważyłam brunetka była tu bardzo znana. Nigdy wcześniej nie chwaliła mi się z rzeczy po za szkoły. Znaczy mówiła co gdzie i jak robi czym się zajmuję. Ale w życiu bym nie pomyślała że ta kruszyna i takie coś. Podeszłyśmy do krawędzi drogi. Skończyli 3 okrążenie jeszcze jedno. Na metę zajechał czarny motor. Zatrzymał się  się zakurzyło. Nie popisał się.
-Choć musisz go przytulić – załapała mnie za rękę i poprowadziła w stronę zwycięscy
-Po co ?
-Machnęłaś flagą to jest jedyna konsekwencja twojego ruchu – szepnęła – Tylko go nie całuj –Spojrzałam na Jo zdezorientowana – Ma dziewczynę. Podeszłyśmy bliżej już na nas czekał.
-Gratuluje – Szczerze szepnęłam prosto w jego ucho przytulają co. Czułam wzrok tej dziewczyny.

Jego uścisk był bardzo odważny. Zszedł z maszyny, stanęłam obok niego złapałam prawą dłoń chłopaka i uniosłam do góry. Usłyszałam wiwaty. Serio? Jest aż tak lubiany. Nic specjalnego kupa loków wyraziste zielone oczy i strasznie chude nogi. Na klatce piersiowej widniały tatuaże przez za dużą koszulkę, skórzana czarna kurtka spoczywała na jego ramionach. Uśmiechną się i razem ze Mną zszedł z toru. Podbiegła do niego jakaś dziewczyna wpadła mu w ramiona. Wyglądali jak para niedorozwiniętych dzieci. Skierowałam się w stronę samochodu Jo, otworzyłam drzwi od strony tylnych pasażerów.
Byłam spokojna do póki  nie poczułam lodowatych rąk na swojej talii…


~~~
A więc wena mi się kończy. Rozdział posiada dużego wysiłku mózgowego dla osób czytających. 
Miłego czytania 
                                                Rebeca 6699



3 komentarze:

  1. Huh...super!!! Życzę ci weny kochana! <3 <3 I w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    summerstarslove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam i nie mam zastrzeżeń, jest wręcz perfekcyjny :) Cudownie ujęłaś całą sytuacje w słowach tworząc coś wspaniałego. Zazdroszczę talentu i czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Next :)
    Zapraszam do mnie http://dirty-love-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń